Czy wiesz, że dokonano zamachu na Stanisława Augusta Poniatowskiego?

Czy wiesz, że dokonano zamachu na Stanisława Augusta Poniatowskiego?
W nocy z 3 na 4 listopada 1771 r. król Stanisław August Poniatowski został porwany przez członków konfederacji barskiej. Był to pierwszy przypadek porwania króla w historii Rzeczypospolitej i czyn kompromitujący Polskę w oczach całej oświeconej Europy.
/ 08.11.2017 09:45
Czy wiesz, że dokonano zamachu na Stanisława Augusta Poniatowskiego?

Porwanie Stanisława Augusta spotkało się z potępieniem całej ówczesnej cywilizowanej Europy. W Polsce podniesienie ręki na władcę było niedopuszczalne, nawet jeśli nie cieszył się on sympatią poddanych. Polska była jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie nigdy nie doszło do królobójstwa.

3 listopada 1771 roku, między godziną 21.00 a 22.00 król Stanisław August wracał powozem z odwiedzin u chorego Michała Czartoryskiego. Tego dnia król nie zabrał ze sobą zazwyczaj towarzyszącej mu ochrony ułańskiej. 

Do ataku doszło na ulicy Miodowej (Kapucyńskiej) między pałacami księdza biskupa krakowskiego i hetmana Branickiego. Król został napadnięty przez grupę uzbrojonych jeźdźców.

Zastrzelono dowódcę ochrony Jerzego Henryka Bautzaua. Jedna z kul utkwiła w grubym futrze Stanisława Augusta, nie raniąc jego ciała. Królowi udało się wymknąć z karety i dobiec do pobliskiego pałacu Czartoryskich. Dostrzegli go zamachowcy, Walenty Łukawski i Jan Kuźma-Kosiński. Jeden z nich zranił króla szablą w głowę.
Zamachowcy zmusili władcę do wejścia na konia bez kapelusza i butów, ubranego tylko w trzewiki i jedwabne pończochy. W trakcie ucieczki koń, na którym jechał król, złamał nogę, a więc musiał on przesiąść się na drugiego. W zamieszaniu zgubił futro, a potem także trzewik. 

Grupa skierowała się na Arsenał i Marymont. Nagle porywacze stracili orientację i została ich tylko garstka. Wreszcie zdecydowali się udać w kierunku wsi Buraków. Król przestrzegł ich, że znajduje się tam rosyjski posterunek, więc podążyli ku Wiśle.

Ostatecznie król wraz ze swymi ciemiężycielami znalazł się w lasku bielańskim, gdzie 4 konfederatów zbiegło, a dwóch zagubiło się w bagnistym terenie. Przy królu został sam Kuźma. Udali się do Marymontu, a potem do położonego między Marymontem a Burakowem młyna, gdzie gospodarz zgodził się przyjąć porwanego. Król nie wyjawił jednak kim jest. 

Przerażony Kuźma zaczął błagać króla o litość i pozwolił mu wysłać list do gen. Coccey. Gdy Coccey przybył do młyna, król zabronił krzywdzić porywacza. Władca został przewieziony pod eskortą na zamek.

Jak donosiły „Wiadomości Warszawskie”, szef zamachowców (Kuźma-Kosiński) był oficerem w partii konfederackiej Kazimierza Pułaskiego, który miał namówić go do tego, aby porwał i zabił króla. Wyznaczono też do tego zadania 3 oficerów oraz 37 podkomendnych, którzy mieli przedostać się do Warszawy w ubiorach chłopskich, a broń ukryto w sianie, znajdującym się w worach ze zbożem. Herszt bandy miał pochodzić z województwa krakowskiego i nazywać się Kosiński, choć w rzeczywistości występował pod fałszywym nazwiskiem i pochodził z Wołynia.

Dziś nie ma wątpliwości, że plan zamachu opracowały najwyższe władze konfederacji barskiej. W lipcu 1771 r. przedstawił go Puławskiemu rotmistrz Stanisław Strawiński, a ostatecznie zaakceptował go marszałek konfederacji litewskiej, Michał Pac. Nieprawdą były jednak doniesienia „Wiadomości Warszawskich” jakoby to właśnie Kazimierz Puławski miał wydać rozkaz zabicia króla. Historia zamachu położyła się wielkim cieniem na przyszłym bohaterze walki o niepodległość Stanów Zjednoczonych i po zakończeniu konfederacji barskiej, wyemigrował on z kraju. 

Nie ma do dziś jasności co do celów zamachu: czy konfederaci rzeczywiście mięli zamiar zamordować króla, jak to nagłaśniały w Europie propagandowe służby Stanisława Augusta, czy też może była to po części prowokacja samego Poniatowskiego, który chciał w ten sposób skompromitować konfederatów w oczach zachodniej Europy i doprowadzić do rozpadu konfederacji?

Według historyka Jerzego Łojka, skądinąd nie przychylnemu Stanisławowi Poniatowskiemu, król mógł sprowokować całe zajście. Opierając się na relacji warsawianisty Kazimierza W. Wóycickiego, Łojek sugerował, że dzień wcześniej Poniatowski został zraniony w głowę przez zazdrosnego o wspólną kochankę oficera. Rana mogła stać się przyczynkiem do przyspieszenia zamachu: miała świadczyć tym, że konfederaci zamierzali króla zgładzić a nie tylko porwać. W konsekwencji Europa, także ta popierająca konfederatów, miała odwrócić się od „królobójców”, co w konsekwencji miało doprowadzić do upadku konfederacji. I tak też się stało. Kilku porywaczy schwytano i skazano na więzienie. Na Puławskiego, Strawińskiego i Łukomskiego wydano wyrok śmierci, ale tylko tego ostatniego udało się schwytać. Kuźma ocalał, ale wydalono go z kraju.

Wersja wydarzeń sugerowana przez Jerzego Łojka wydaje się jednak mało prawdopodobna, bo czy nie słynący ze zbytniej odwagi król dobrowolnie naraziłby się na takie niebezpieczeństwo?

Redakcja poleca

REKLAMA